sobota, 20 października 2012

Rozdział 1


Po raz kolejny w swoim życiu obudziłam się z potwornym kacem, który sprawiał, że w mojej głowie dudniło, a każdy, nawet najcichszy dźwięk odbijał się od jej ścianek echem. W ustach czułam Saharę, a całe moje ciało wręcz płonęło. Zdecydowanie nie był to przyjemny poranek.
Z bólem przewróciłam się na plecy, trafiając nimi na zimną stronę materaca. Poczułam jak gruba warstwa kołdry zaczyna zsuwać się z mojego ciała, więc powoli podniosłam powieki, chcąc zobaczyć dlaczego tak się dzieje. Światło dzienne oślepiło mnie na chwilę, wywołując przy tym kolejną falę bólu, która zalała moją głowę. Jęknęłam i powolutku zaczęłam odkrywać oczy, które mechanicznie zakryłam dłonią. Od razu zauważyłam mężczyznę siedzącego na krześle postawionym przy moim łóżku. W ramionach trzymał kołdrę, którą ze mnie ściągnął, a jego twarz zwrócona była w moją stronę. Nie wyrażała żadnych emocji.
-Shinoda do kurwy nędzy, co ty robisz w moim pokoju?- wycharczałam, podnosząc się do pozycji siedzącej.
-Siedzę na krześle co pewnie już zdążyłaś zauważyć.- ciepły, lecz wyprany z jakichkolwiek emocji głos rozległ się po całym pokoju. Syknęłam krzywiąc się dosyć mocno.
-I pewnie poprosił cię o to mój kochany, nadopiekuńczy braciszek, który jak sam twierdzi nie ma już do mnie siły?- zapytałam wyciągając obdrapaną i ozdobioną kilkoma kroplami krwi rękę w stronę szafki nocnej na której spoczywały tabletki przeciwbólowe i szklanka wody. Zacisnęłam palce na białych pigułkach, przyciągając je go twarzy. Otworzyłam usta i wrzuciłam je tam, szybko popijając wodą, która przyniosła ulgę zdartemu gardłu.
-Nie dziwię mu się, że ma cię dość. Ja na jego miejscu już dawno bym cię stąd wyrzucił, ale...
-Ale że sam od rozwodu tutaj mieszkasz jako gość, to nie masz do tego żadnego prawa.- dokończyłam za niego, ponownie układając swoją głowę na poduszkach. Zdecydowanie nie zamierzałam ruszać się z łóżka z tak dużym bólem głowy. Było to wręcz niewykonalne.
-Kurwa, nie wiem jak on z tobą wytrzymuje, mnie po kilku minutach trafia szlag.
-Ale nikt nie każe ci tu siedzieć.- powiedziałam siląc się na spokojny ton- Tak właściwie nie wiem po co tu przyszedłeś. Wygłosić kazanie? Wierz mi słyszałam już nie jedno i to od osoby, która w moim życiu zajmuje zdecydowanie ważniejszą pozycję niż ty.
-Skoro Chester jest dla ciebie tak ważny, to dlaczego go nie słuchasz?-ironiczne pytanie wręcz zmusiło mnie do otworzenia oczu, które utkwiłam w moim przeciwniku.
-Bo zachowuje się tak jakbyśmy kręcili film dla nastolatków o stosunkach jakie mają panować między rodzeństwem. Jest gorszy niż Talinda dla tych ich dzieciaków, a ja jakby nie patrzeć pięciu lat nie mam. Mogę robić co chcę, a jemu nic do tego.
-Jest twoim bratem i się o ciebie martwi, kiedy to do ciebie w końcu dotrze!?
-Ale on nie ma o co się martwić, nie leżę w szpitalu na oiomie, ani nie przychodzą do niego gangsterzy po to by zapłacił mój dług, którego nie mam, więc nie widzę tu powodów do zachowywania się jak kwoka. Niech wreszcie zrozumie, że ja nie jestem jego córeczką!- pomimo drapania w gardle zaczęłam krzyczeć, znajdując w tym ujście dla wściekłości, która rozprzestrzeniała się po moim ciele w błyskawicznym tempie.
-Nie ma się o co martwić? A jakby to on prawie codziennie przychodził do domu piany i pobity? Nie martwiłabyś się!? Miałabyś w dupie to, że zatacza się na schodach i jest w stanie potknąć się o własne nogi!? Że nie wspomnę już o fontannie krwi, którą zazwyczaj jesteś przyozdobiona!
-Wyobraź sobie, że były takie czasy, kiedy Chester wracał w gorszym stanie niż ten, który opisałeś. Nie raz trzeba było dzwonić na pogotowie, tylko dlatego, że po raz kolejny był gotowy dać się zabić za działkę!- szturchnęłam Shinode palcem w pierś, nie zastanawiając się nawet jakim cudem wydostałam się z łóżka.- Więc bardzo cię kurwa proszę, żebyś więcej nie zadawał mi takich pytań, bo jak widzisz ja też jestem zdolna do ludzkich odruchów. Ale w moim przypadku nigdy nie trzeba było fatygować się do szpitala. Fontanna krwi!? Niezłe masz pojęcie fontanny, skoro oznacza ona dla ciebie kilka kropel czerwonej cieczy.- odwróciłam się i pomaszerowałam w stronę łóżka, wlokąc za sobą kołdrę, którą zabrałam z rąk Mika. Wdrapałam się na łóżko i odwracając się plecami do mężczyzny siedzącego na krześle, zaczęłam układać się na łóżku, szczelnie przykrywając swoje ciało zdobytym nakryciem. Był to sygnał informujący o zakończeniu rozmowy, lecz Shinoda najwyraźniej nie potrafił go odczytać.
-Alyssa on...
-Uważaj na tyłek jak będziesz stąd wychodził. I nie trzaskaj drzwiami, boli mnie głowa.- burknęłam zamykając oczy.

8 komentarzy:

  1. NIKOS UWIELBIAM CIE ZA TO, ZE ZALOZYLAS BLOGA!
    I w sumie to juz skomentowalam ten rozdzial, ale ajdhskjchskjgcksjgckjzgkjd i wgl, jaram sie. *-*
    Siostrzyczka Benningtona jeszcze da wszystkim popalic, awww!
    No i w sumie to zmienilam zdanie, chociaz na jedna noc z Shinoda ja mozesz polaczyc. :33333333

    OdpowiedzUsuń
  2. Skarbie dla Ciebie wszystko, jak chcesz to zrobię z nich parę :D Dziękuję, że chociaż Ty skomentowałaś :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, tylko nie pare! Po prostu jedna czy dwie noce, to mogloby fajnie wyjsc. :3 ale nie pare, bo Mikey jest moj! :D

      Usuń
    2. Zobaczymy jak to wszystko wyjdzie i czy wgl cokolwiek z tego wyjdzie :D

      Usuń
  3. Ooo, kolejny blog do czytania ;> Już mi się podoba, fajnie piszesz. I wyczuwam ciekawą fabułę ^^ No to czekam na ciąg dalszy ;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem że dziękowałam już na tt, ale tutaj też chciałam :) Tak więc dziękuję, za przeczytanie i skomentowanie :3

      Usuń
  4. Nie wiem, czemu myślisz, że źle piszesz. Trzeba Ci podnieść samoocenę. :D Jest naprawdę dobrze! Ciekawy styl. Tylko jakieś małe potknięcia się zdarzają w stylu powtórzeń. Ale to nie ma większego znaczenia. :)
    Fabuła od razu mnie wciągnęła, zaintrygowałaś mnie!

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie czytam często tego typu książek, ale ta naprawdę bardzo mi się podoba ;) Masz dryg do pisania i bardzo dobrze Ci to wychodzi. Podoba mi się odmienność od reszty blogów jakie czytałam. :)

    OdpowiedzUsuń