Jak zawsze zawiodłam, spieprzyłam i zawaliłam. Nie potrafię niczego wymyślić, wena do tego opowiadania całkowicie i prawdopodobnie nieodwołalnie mnie opuściła. Po prostu nie potrafię już nic wymyślić.
Historia Alyssy jest w mojej głowie, ale nie potrafię jej z niej wyciągnąć. Wiem co byłoby dalej i jaki byłby koniec tego wszystkiego, ale po prostu nie dam rady już tego opisać. Mogę wam jedynie powiedzieć, że byłby happy end ale nie do końca ten podręcznikowy. Mam troszeczkę inne pojęcie szczęśliwego zakończenia.
Alyssa byłaby z naszym kochanym Shinodą, ale to już chyba wiedziałyście od początku. Ich związek nie byłby kolorowy, a na oświadczyny mój kochany rudzielec zareagowałby całkowicie po swojemu, mówiąc Mike'owi że go pojebało. Później w końcu by się zgodziła, ale do ślubu i tak nigdy by nie doszło, ze względu na ciągłe kłótnie i rozstania głównej pary, która pomimo tego wszystkiego, wydała nowe istnienie na ten świat. Dziecko dorastałoby w wesołej rodzince, ale miałoby wszystkiego czego mu potrzeba, pod dostatkiem. I nie mówię tu o pieniądzach, oczywiście.
Ten blog był tak naprawdę kolejnym śmieciem dziecka, które próbowało brać się za pisanie, ale dzięki niemu poznałam kilka świetnych osób, którym dziękuję za to, iż znosiły moje wypociny i nawet miały jeszcze siły na komentowanie ich. Może w przyszłości będziecie miały okazję wyprodukować jakąś konstruktywną krytykę, lub zwykły hejt pod adresem mojego opowiadania, gdyż dostałam weny na coś innego. Nie zamierzam tego jak na razie publikować, ponieważ nie chcę po raz kolejny popełniać błędu tworzenia bloga, bez posiadania przynajmniej kilku rozdziałów. Sama jestem zła na siebie, że tak zrobiłam, ale czasu już nie cofnę. Więc po prostu Was przeproszę po raz kolejny i podziękuję za wytrwałość. Uwielbiam Was!
Dlaczego usuwasz blog? Mylisz się skoro mówisz, że nie potrafisz pisać. Twoje opowiadanie bardzo mi się podobało. Czytałam każdy rozdział mimo, iż nie zawsze go komentowałam. Może jednak coś potem napiszesz?
OdpowiedzUsuńUsuwam go, bo wiem, że już raczej nie uda mi się nic do niego dopisać, po prostu straciłam wenę napędzającą tą historię.
UsuńMiło mi, że Ci się podobało, szczerze to akurat nie bardzo rozumiem czemu się to Wam podoba, ale nadal mnie to cieszy.
Może kiedyś coś dopiszę, ale raczej marne szanse. Jeżeli jednak, udałoby mi sie coś stworzyć, to na pewno bym to opublikowała ;)
Ale... ale... kurde! :'( Czekaj, idę opieprzyć Twoją wenę, że uciekła. A się jej dostanie! :O
OdpowiedzUsuńSzkoda, że nie umiesz tego opisać, bo z tej historii wynika, że byłaby świetna *.* I ja się szczerze przyznam, że nie wiedziałam, że Alyssa będzie z Mikiem xD Ale to taki mój nieogar ;p
Buuuuu, idę płakać ;________; Ale widzę światełko! Twoje nowe opowiadanie! Nawet jakbyś nie miała zamiaru go wrzucać na bloga, to mogłabym go dostać? *.* Tak na maila na przykład? Prooooooszę *robi oczy kota ze Shreka* :)
No i właśnie... hmm... cóż mi pozostało? Życzyć Ci powodzenia i podziękować za to, że przynajmniej próbowałaś to napisać. Dlatego właśnie życzę Ci powodzenia i dziękuję :*
Przykro mi, bo lubiłam bloga, Twój styl, poczucie humoru widoczne w dialogach. Ale też rozumiem też Twoją decyzję. Chociaż od tego się nie uchronisz! Teraz będą sentymenty Ani!
OdpowiedzUsuńPamiętam jakby to było wczoraj Twój pierwszy komentarz u mnie na blogu i też jak powiedziałaś mi o swoim. Zakochałam się od początku, zresztą to chyba było widać w komentarzach. Więc dziękuję Ci chociaż za te kilka rozdziałów. I naprawdę cieszę się, że Cię poznałam i że mamy jakiś tam kontakt dzięki blogom i tt. I proszę Cię, uwierz w siebie.
Już tęsknię za komentowaniem r nowymi rozdziałami. Po raz ostatni więc tutaj pozdrawiam i dziękuję. :)
trochę mi smutno, bo uwielbiałam Alyssę i śmiało mogę powiedzieć, że była moją ulubioną bohaterką z wszystkich fanfików, które czytałam. mam nadzieję, że jeszcze nie kończysz swojej przygody z pisaniem, bo strasznie podoba mi się Twój styl i jestem pewna, że jeżeli nadal będziesz coś pisać, to będzie świetne : )
OdpowiedzUsuńnie wiem, czy życzyć Ci weny, ale jeżeli zamierzasz coś jeszcze napisać, to pewnie się przyda ;p
pozdrawiam :)
Znam to uczucie, uwierz mi. Sama kiedyś miałam bloga, którego pisałam i mi się wena skończyła... W każdym razie, Twoje opowiadanie było świetne, trochę szkoda, że je kończysz :'(
OdpowiedzUsuń